Kobieta ucieleśniała jedynie ideał macierzyński, któremu obce są uniesienia i rozkosz seksualna. Kobieta, która zbyt jawnie okazywała swoje potrzeby seksualne lub też demonstrowała objawy żywego pobudzenia seksualnego w czasie kontaktów seksualnych mogła się narazić na zarzut „zepsutej”, „wyuzdanej” oraz „zboczonej”. Gdyby podejście do owych zjawisk było wówczas konsekwentne, być może doszłoby do prób leczenia normalnie – według naszych obecnych ocen – reagujących kobiet. Celem tego „leczenia” byłoby wygaszenie u nich potrzeb seksualnych. W epoce tej zresztą wszelkie kontakty seksualne uważane były za normalne, jeśli tylko podejmowane były z zamiarem płodzenia potomstwa. Podjęcie kontaktów seksualnych jedynie dla uzyskania rozkoszy, bez zamiaru płodzenia, było potępiane w kategoriach moralnych, chociaż – w odniesieniu do mężczyzny – nie było kategoryzowane jako nienormalność w sensie medycznym. Praktyki oralno-genitalne, które do niedawna uważane były za absolutny wyraz zboczenia seksualnego, nadającego się do „leczenia”, mieszczą się obecnie w granicach normy, jeśli spełniają pewne warunki. Wiele szkód w psychice wyrządziło negatywne nastawienie do masturbacji w okresie dojrzewania oraz do nocnych polucji, które uznawane były za zboczenia seksualne i „leczone” wszelkimi dostępnymi środkami. Jeszcze na początku XX wieku konstruowano specjalne aparaty zaciskające mechanicznie cewkę moczową celem uniemożliwienia wytrysku. Aparaty te zakładane były na całą noc, aby uniemożliwić występowanie polucji nocnych. Cały arsenał środków używanych do zwalczania masturbacji przyczyniał się do powstania wielu urazów jatrogennych i nerwic. Jeszcze do dziś spotyka się pacjentów, zwłaszcza w wieku młodzieńczym, którzy zgłaszają się z prośbą o wyleczenie z „ciężkiego zboczenia”, za jakie uważają uprawianie masturbacji. Ludzie ci zwykle cierpią na zaburzenia nerwicowe, uwarunkowane nie tyle jakimikolwiek przejawami seksualności (masturbacją, polucjami, nocnymi erekcjami, praktykami oralno-genitalnymi itp.), ile brakiem ich akceptacji oraz przekonaniem, że są to zjawiska patologiczne. Do niedawna uważano również, że orgazm łechtaczkowy kobiety jest oznaką jej niedojrzałości, upośledzenia oraz ma mniejszą wartość w porównaniu z orgazmem pochwowym. Jeszcze kilka lat temu spotykano próby „leczenia” zmierzające do zamiany orgazmu łechtaczkowego na pochwowy. 'Badania dowiodły jednak, że orgazm łechtaczkowy i pochwowy mają taką samą wartość biologiczną i wywołują takie same reakcje fizjologiczne dlatego obecnie w kategoriach normy oceniany jest zarówno orgazm pochwowy, jak i łechtaczkowy.
Cały wpis